Drogi do AgroSukcesu
W dniu 29 listopada br. będzie mieć miejsce Gala Agrobiznesu w Auli Kryształowej SGGW (początek godz. 14.30). Poprzedzona ona zostanie spotkaniami wybitnych praktyków ze studentami i kadrą naukową w ramach VII Konfrontacji „Drogi do AgroSukcesu”na wybranych wydziałach (w godz. 12.00-14.00). Gośćmi naszego Wydziału będą: Pan Igor Szamiłow, producent norek i drobiu oraz towarzyszący mu Pan prof. Włodzimierz Fiszer. Na spotkanie z Gośćmi serdecznie zapraszamy studentów i doktorantów oraz pracowników naszego Wydziału. Spotkanie odbędzie się w sali Rady Wydziału (1069).
Sylwetka Pana Igora Szamiłowa
WZOROWY AGROPRZEDSIĘBIORCA RP 2017
Igor Szamiłow prowadzi w Rakowie i Głożynie (pow. gnieźnieński) oraz w Orlinie Dużej (pow. pleszewski) 102-hektarowe Gospodarstwo Rolno-Hodowlane Igor Szamiłow, od 2002r. fermę norek (na stanie 45 tys. matek, roczna produkcja 180 tys. młodych zwierząt) oraz od 2015r. fermę drobiu SEDKOR, złożoną z 15 kurników o rocznej produkcji ponad 6 mln brojlerów kurzych. Obie fermy, w których znajduje zatrudnienie łącznie 140 osób, pozostają pod stałą kontrolą służb weterynaryjnych, sanitarno-epidemiologicznych i ochrony środowiska i są systematycznie modernizowane. Bazą paszową dla zwierząt futerkowych jest własna produkcja roślinna oraz tzw. kuchnia karm, należąca do spółki NORDAN (Igor Szamiłow jest udziałowcem i prokurentem), wyposażona w chłodnie do przetrzymywania półproduktów, silosy zbożowe oraz silosy do karmy i produkująca karmę ze składników nabywanych od dostawców zewnętrznych, takich jak: produkty poubojowe drobiowe i produkty uboczne rybne, pszenica i pszenżyto, śruta sojowa, olej sojowy i premiksy. Bazę paszową dla drobiu stanowią własne silosy paszowe (30 szt. o pojemności 26 ton każdy), w których gromadzona jest i przetrzymywana pasza dla kurcząt kupowanych od dostawców zewnętrznych. Skórki norek Igora Szamiłowa są sprzedawane na giełdach w Toronto i Kopenhadze, zaś drób odbierają ubojnie firm: StorteBoom Group i Konspol w Słupcy. Igor Szamiłow, który pochodzi z Rosji (w 1999r. przyjechał do Polski i od 2012r. posiada obywatelstwo polskie), wspiera finansowo różnorakie przedsięwzięcia lokalne, współpracując każdorazowo w tej mierze z władzami samorządowymi. W marcu 2017r. za swą działalność gospodarczą i społeczną został uhonorowany zaszczytnym tytułem Wielkopolski Rolnik Roku i w nagrodę otrzymał statuetkę Siewcy z rąk Marszałka Województwa Wielkopolskiego.
REKOMENDUJE
Prof. Włodzimierz Fiszer (rektor Akademii Rolniczej w Poznaniu, Współtwórca konkursu „Wielkopolski Rolnik Roku”
Honorowy Agrobiznesmen Roku 1999:
– Igor Szamiłow to wyjątkowy agroprzedsiębiorca. Choć jest samoukiem, przez kilkanaście lat ciężkiej pracy posiadł ogromną wiedzę fachową, którą pozwala Mu realizować bardzo ambitne plany produkcyjno-rozwojowe w zakresie hodowli zwierząt futerkowych i drobiu. Igor Szamiłow przywiązuje dużą wagę do dobrostanu zwierząt i ochrony środowiska naturalnego. Jest niezwykle uporządkowany, pedantyczny i precyzyjny w tym, co robi. Do wszystkiego podchodzi z wielką pasją, a do swoich podwładnych z należytym szacunkiem. Godne podkreślenia jest też Jego szlachetne zaangażowanie w sprawy środowiska lokalnego i wspomaganie lokalnych inicjatyw oraz ludzi będących w potrzebie.
Dobrostan zwierząt dla mnie najważniejszy
Może to zabrzmi zbyt patetycznie, ale z pełnym przekonaniem powiem: Polska to druga moja ojczyzna. Przyjechałem tutaj przed blisko 18 laty i na dobre zapuściłem swoje korzenie. Ponieważ wcześniej w Rosji, począwszy od 1989r., pracowałem w branży zwierząt futerkowych, zdecydowałem się na hodowlę norek. Oczywiście, początki nie należały do łatwych, ale w Polsce w porównaniu z Rosją zastałem bardzo budującą dla mnie sytuację: dużo ludzi chętnych do pracy, możliwość odbierania odpadów z ubojni drobiu, sprzyjająca wobec moich poczynań gospodarczych postawa władz lokalnych.
Pierwszą swoją fermę w Rakowie w gminie Czerniejewo zakupiłem w 2002r. od Agencji Własności Rolnej Skarbu Państwa. W 2011r. przejąłem od prywatnej spółki fermę zwierząt futerkowych w pobliskiej Głożynie. W dwa lata później poszerzyłem swoją działalność o zakup od Agencji Nieruchomości Rolnych sąsiadującego z moją fermą terenu po byłej bażanciarni. Ponadto swoją działalność prowadzę w Orlinie Dużej na terenie gminy Gizałki: od 2006r. hodowlę norek, a od 2015r. na wielką skalę produkcję brojlerów kurzych, którą sukcesywnie powiększam.
Żeby dojść do takiego poziomu gospodarowania, jaki stał się po kilkunastu latach moim udziałem, ciężko pracowałem. Ja i moi współpracownicy, których za kompetencję i solidne podchodzenie do swoich obowiązków bardzo cenię i szanuję, i którym przez 17 lat ani razu nie spóźniłem się z wypłatami. Jest to tym bardziej dla mnie ważne, gdyż staram się do każdej wprowadzanej innowacji na moich fermach – a mam ich dużo – podchodzić z należytym rozsądkiem, po długich przemyśleniach i konsultacjach. Zanim na przykład zdecydowałem się na podjęcie produkcji brojlerów, zwiedziłem wiele ferm kurzych na Zachodzie Europy – w Niemczech, Holandii, Belgii, Danii… Wszędzie zwracałem uwagę na wszystkie szczegółowe rozwiązania organizacyjne i techniczno-technologiczne, które mogą mieć znaczący wpływ na prawidłowy tucz drobiu. Zanim postawiłem na duński system, w tejże Danii brałem udział w szkoleniach na fermach po to, aby w praktyce przekonać się, jak on funkcjonuje, jakie ma plusy i minusy. To właśnie stamtąd wyniosłem przekonanie, żeby utrzymać dobrostan zwierząt – kurnik musi być suchy, zarówno w momencie, kiedy wstawiamy pisklęta, jak i kiedy brojlery wyjeżdżają do ubojni. Dla hodowcy utrzymanie dobrostanu zwierząt – w równym stopniu dotyczy to drobiu i norek – to mniejsze zużycie paszy na przyrost wagowy, to mniej chorób u zwierząt i mniej upadków, co rzecz jasna rzutuje na opłacalność i dochodowość produkcji.
Z satysfakcją podkreślam, że w hodowli drobiu udało mi się wprowadzić jeden z najnowocześniejszych systemów wentylacji i ogrzewania wodnego kurników oraz karmienia i pojenia kurcząt sprowadzanych z duńskich firm LANDMECO i SKOV, co zapewnia najwyższy standard warunków klimatycznych do hodowli brojlera. Zastosowałem także nowy rodzaj ściółki – ściółkę słomiano-torfową, zapewniającą suche podłoże w całym cyklu hodowlanym. Ogromny nacisk położyłem również na wprowadzenie szczelnych barier ochronnych zabezpieczających moją hodowlę przed chorobami z zewnątrz, tym samym zwiększając standard pracy zatrudnionych osób. Żeby dostać się na swoje miejsce pracy, nasi pracownicy muszą kilkakrotnie przechodzić przez maty dezynfekujące stopy i punkty mycia rąk stosownym płynem. Muszą przed wejściem i przy wyjściu zmieniać ubrania, obuwie i rękawice. Powyższe zasady i rygory przyczyniły się do uzyskania przez nas certyfikatu jakości I.K.B oraz QS.
Nasze kurniki dzięki zastosowaniu tylu nowoczesnych rozwiązań technologicznych są znacznie wydajniejsze (średnio hodowcy w Polsce, zwłaszcza w murowanych kurnikach, są w stanie średnio uzyskać 5,5 rzutów brojlerów, my mamy 8 rzutów), a jakość naszych kurczaków też zdecydowanie przewyższa średnią krajową. Wprawdzie obiekty inwentarskie i zastosowane w nich nowoczesne wyposażenie kosztowały mnie jako inwestora znacznie więcej pracy i pieniędzy w porównaniu z dominującymi w kraju tradycyjnymi kurnikami, ale to per saldo dla mnie się opłaca.
Co do hodowli norek, którą z powodzeniem rozwijam od kilkunastu lat, nie jestem w stanie zrozumieć tej swoistej nagonki na polskich hodowców norek. Każda norka to przecież naturalny czyściciel przyrody. Zwierzę to zjada w ciągu swego życia ok. 45 kg odpadów z rzeźni, a to, co po niej zostaje, to raptem 1,5 kg, które trzeba utylizować. Łatwiej chyba i taniej przerobić 1,5 kg niż 45 kg? Ponadto zważyć trzeba na interes gospodarczy dla kraju, jaki niesie ze sobą hodowla zwierząt futerkowych. To dochodowy biznes, choć w ostatnich latach mniejszy niż w okresach prosperity, który dostarcza Polsce dużo dewiz, a dziesiątkom tysięcy ludzi daje zatrudnienie.